czwartek, 27 października 2011

Schizofrenia obserwacji.

Woda jest.  Leci. Płynie.  A tutejsze domostwa przetwarzają pranie ubrań tonami. Jak w fabryce pracującej na dwie zmiany. Przestój na linii jest tylko wtedy, gdy na dworze leje. Choć tego zjawiska nie jestem pewna do końca, bo jak na razie obserwuje tylko pewien element: suszenie prania.

Sznurki są wszechobecne. To po prostu element codziennego krajobrazu. I te wygrywane przez kołowrotek, (na którym cały mechanizm „suszarni” się opiera) melodie.  Piękna muzyka zgrzytu. Tak, więc pranie wisi. Zapełnionych sznurków jest mnóstwo. Z prania kapie.  Czyli woda jest!

I jak do tego mają się „Kurki” (opisywane tu)?? Wygląda, że to wszystko nie prawda. Za oknem pranie wisi. Jest mokre. A ludzie w domach nie mają basenów na przechowywanie wody.  Woda w rurach musi lecieć.
Jednak, co któryś dzień  w domu kran nie współpracuje – doświadczam tego, słyszę, widzę.  Rzeczywiście wody brak. 

Tylko ta droga od kranu do okna mnie przeraża. Kran bez wody. A za oknem nieskończona ilość sieci z mokrym praniem.  I zgrzyty zwiastujące nadciąganie kolejnych porcji. Schizofrenia życia.
Tłumaczę sobie, że jeszcze czegoś po prostu nie wiem. ;).











6 komentarzy:

  1. hehehe :) nie masz wyjścia Agata trzeba zawiesić swój sznurek i prać!!! :) - przynajmniej czyste sąsiedztwo masz :P

    OdpowiedzUsuń
  2. To pranie wygląda niezwykle malowniczo:) Ożywia dominujaca szarość otoczenia. Zdjęcia pierwsza klasa! Uściski spod samiuśkich górecek świętokrzyskich!!

    OdpowiedzUsuń
  3. No nieźle, musisz się czuć jak Alicja w krainie czarów ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. to niezły pomysł na biznes - eksportować do Gruzji suszarki na pranie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. królowa suszarek.... to byłoby coś.

    OdpowiedzUsuń
  6. ja myśle.... ja podejrzewam.... JA WIEM .. obecność wody w kranie jest warunkowana posiadaniem sznurka nad ulicą...
    nie masz sznurka - nie masz wody! proste

    OdpowiedzUsuń